świat wibruje nocą, niczym soczysty owoc
wabi kolorem i tętni życiem
bluszczem oplecione, okna patrzą wygłodniale
jak ciemność budzi go do życia
jesteśmy dziećmi mrocznego daru
tańczącymi wśród neonów miast, sycącymi się płomieniem
jak wiedźmy pląsamy na sabacie krwi
spijamy pył z ust miejskich bogów, omamionych naszym pięknem
nie ma nad nami panów, nasze dusze wolne
na skrzydłach czarnych unoszą się ku niebu
by pławić się w chwale gwiazd
by utopić wieczność w splendorze dzikiego ogrodu