Lestat: W życiu wampira przychodzi czas, gdy nieśmiertelność staje się nie do zniesienia. Życie i żerowanie w mroku, brak towarzystwa poza własnym to samotna i pusta egzystencja. Nieśmiertelność kusi, póki sobie nie uświadomisz, że spędzisz ją samotnie. Zasnąłem, w nadziei, że odgłosy mijających lat zanikną, jakby przyszła śmierć. Ale leżąc tam, słyszałem, jak mój dawny świat odchodzi, ustępując innemu… Lepszemu. Warto było znów się obudzić, bo nastał czas nowych bóstw. Nie były same ani za dnia, ani w nocy. Miałem się stać jednym z nich. Nie wiem, czy to zasługa posiłku czy stu lat snu, ale nigdy nie czułem się lepiej. Moje wyostrzone zmysły przywiodły mnie do źródła mojego odrodzenia. Grało w moim dawnym domu.
Lestat: Prześladowały mnie twarze ofiar, memento mojego przeznaczenia. Grałem dniami i nocami, wściekły, że pozbawiono mnie prostych radości świata. Byłem stworzony do czegoś więcej.
Lestat: Widzę w tobie piękno, bo jesteś człowiekiem. Twoja kruchość… twoje młode lata… twoje serce… fakt, że ci je łamię… Wszystko to nagle wydaje mi się cenniejsze niż wszystko, co dotąd znałem.
Maharet: Oto nasza rodzina. Mój sposób na radzenie sobie z wiecznością. Ty jesteś ogniwem łączącym mnie z żywymi.
Akasha: Jesteś zuchwały, jak twoja muzyka. Żyjesz, niczego nie ukrywając, jak ja kiedyś… dawno temu. Kiedy miałam króla.
Akasha: Mówisz, jak prawdziwy władca. Chodź. Widzicie, jaki jest posłuszny? Wy też bądźcie, inaczej wszystkich czeka śmierć.